Always look on the bright side of life!

Cześć!


Czasu na pisanie wiele nie mam, jednak znalazłam go nieco teraz aby zdać Wam relację z dwóch ostatnich, irlandzkich dni.

Pierwszy z nich, wczoraj, dotyczy wieczornego wyjścia do pubu z rodzinką. Pieniądze ze sprzedaży biletów zbierane były na cele charytatywne, a byliśmy na występie ludzi, którzy prezentowali różne piosenki ze wszystkich dekad. I było cudownie zobaczyć męską Susan Boyle i Britney! Bardzo się uśmialiśmy i wróciliśmy zadowoleni, ale padnięci.

eng:

Hi!

I don’t have much time for writing, but I found it now to write a note about two last, irish days.

First of them, yesterday, is connected with going out to pub with the family. The money from sale of the tickets were collected for a charity and we were on performance of people who presented different songs from all decades. And it was great to see male Susane Boyle and Britney! We had got so much fun and came back home happy but tired.

[Arthur-szalonooki]

[księżniczka w Krainie Czarów]
[princess in Wonderland]

                                                                     [widoczek,jak zwykle]
                                                                     [a view,as always]

[ja i Lucy-Anne]

Następnego dnia, czyli dziś, odwiedziliśmy Dublin. Miasto jest wielgachne i bardzo zatłoczone, więc spodziewałam się, że ludzie też będą tacy – zajęci i biegający. Ale miło się zaskoczyłam na Irlandczykach z miasta – wszyscy bardzo uprzejmi, od sprzedawców po zwykłych przechodniów.


Można tutaj znaleźć sklepy każdego rodzaju i ze wszystkim. Mój wzrok przykuł gigantyczny River Island, ale nawet do niego nie weszłam. W mieście jest mnóstwo wysokich budynków (które tak uwielbiam!), ale też zabytków oraz zieleni. Najfajniejsze jednak jest to, że na każdym kroku spotyka się uśmiechnięte twarze. Ach! I jeszcze ostatnia rzecz – cały dzień dzisiaj świeciło słońce!

eng:

Next day, today, we visited Dublin. The city is huge and really crowded so I expected that people Gould be the same – busy and running. But, thank God, I was wrong about it – all irish, city people are polite, from shop assistants to regular pedestrians.

You can find here every kind of shop and with everything inside. The most interesting for me was ‘River Island’ but I didn’t even walk into. In the city there are a lot of high buildings (which I love so much!) but monuments and green as well. But the best is that with every single step you can notice smiles. Oh! And the last thing – all day long the sun was shining!

[Dzieci, podekscytowane jazdą na diabelskim młynie dla turystów]
[Kids excited about riding on ferris wheel for the tourists]

[Ja i moja host mama,nieco mniej podekscytowana :(]
[Me and my less excited host mom :(]

[Ja i mój łobuz <3]
[Me and my hooligan <3]



[Babeczka-gigant za 2,50!]
[Giant cupcake for 2,50!]

                                                                                 [Molly Malone]

[Przepiękny widok na Trinity College]
[A beautiful view for Trinity College]

[yeeeeee]

[Moje dwa skarby w podwójnym autobusie]
[My two treasures in a double decker]



PS. Aktualnie słucham nieco 'The Pierces'. A w domu mamy kalendarz z sentencją na każdy dzień.Przypomina mi to dom i moją mamę :*
PS. Nowadays I listen a bit of 'The Pierces'. And in home we've got calendar with a sentence for every single day. It reminds me of home and my mom :*

"Are you sure that you're right?
Or maybe you're just stubborn?"

6 skomentuj:

Anonimowy pisze...
8 sierpnia 2010 12:42

Ależ cudowne widoki, zadowolone dzieciaki i miła buzia pryncypałki. Najfajniejsze jednak zadowolone oblicze autorki "zapisków" i to ..yee przy fladze Polski. Milusio Cię oglądać i wraz z Tobą przeżywać tę przygodę. Spokoju w codziennym trudzie, radości z wykonywanych zadań i w dalszym ciągu -miłych wrażen. Mam

MadziX pisze...
8 sierpnia 2010 13:52

Wow :D Cieszę się ,że się tam tak dobrze czujesz ;p
Jestem w przeszoku że przejechałaś się diabelskim młynem :D nie wierzę:D
I LucyAnn nie wygląda na podekscytowaną :D To już Anne jest od niej szczęśliwsza na zdjęciu :p
Co można kupić w "Polskim sklepie" ? xDDD

monavampire pisze...
9 sierpnia 2010 03:43

Co to jest pryncypałek?Takie ciastko?:O
No właśnie chciałam się podzielić zdjęciami,tylko tyle mogę zrobić,ale każdemu polecam przyjechanie tutaj!

Haha,to nie taki super diabelski młyn, bo kabiny zamknięte i w ogóle i całą drogę głaskałam Anne, bo się bała.Zdjęcie pstryknęłam przed ruszeniem,hehe :P Mam filmik na którym LucyAnne JEST podekscytowana :D

Nie wiem,uznałam, że trochę wiocha i nie weszłam do polskiego sklepu :P

MadziX pisze...
9 sierpnia 2010 06:00

pryncypałki to są takie ciastka :D Ale nie sądzę,żeby o to chodziło ;p
no wygląda na wielki,wielki młyn ; p
no wiesz,teraz niezaspokoisz mojej ciekawości :D

Anonimowy pisze...
9 sierpnia 2010 12:35

pryncypał(cha, cha ciasteczko!-dobre)-szef, osoba dająca pracę...Mam.

monavampire pisze...
9 sierpnia 2010 13:58

No wiem,że to ciastka :D Takie z czekoladą wafelki,ulubione Wałka chyba!

Wielki Młyn, ale nie taki jak w parku zabaw,że pędzi jak szalony :)

Deja un comentario

Volver al inicio Volver arriba ~...~. Theme ligneous by pure-essence.net. Bloggerized by Chica Blogger.