Soy canguro.

No tak,tego się właśnie dowiedziałam na zajęciach z języka hiszpańskiego - że oficjalnie jestem kangurem.Cóż,bywa.Nie każdy ma taki zaszczyt.

Studia,ach te studia.Doprawdy,potrafią wykończyć nawet najtwardszego (nie żebym wiedziała jak to jest,bo do twardych nie należę).Niektóre rzeczy się wyjaśniają,niektóre komplikują,a inne najzwyczajniej w świecie walą na głowę z impetem.Życzę więc wszystkim w tych ciężkich dniach dużo cierpliwości (dla siebie i wykładowców) oraz wiekszej wiary w siebie.To naprawdę pomaga.

Zacznę trochę od końca: WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO,DZIECIACZKI! Właśnie wysłałam życzenia mojej kangurzej rodzinie,a Wam życzę pogody ducha każdego dnia i trochę więcej wariactwa w życiu w wieku 20,30,40...pf,70 lat! :) Najcudowniejsze co jest w tym dniu to fakt,iż nasi rodzice o nas zawsze pamiętają i przypominają,że jesteśmy nie tylko ich dziećmi,ale też dziećmi po prostu i pozwalają nam trochę sobie pofolgować.Jak to wygląda u was?Ja od mojej mamy dostałam kolorowankę i śliczne serduszko z marcepanu,a na obiad naleśniki z truskawkami.Mmm,jak dobrze znów być dzieckiem :)



Marcepanka nie zjadłam jeszcze,bo musi poczekać na lepsze czasy.Jeśli jutro chcę zjeść tort oraz zachować nowo nabyty rozmiar 34 (*chwalipięta*) to muszę koniecznie spauzować z podjadaniem.Coraz bardziej motywują mnie do tego ubrania,na które póki co mnie nie stać,ale które zaczynają już na mnie jakoś leżeć.Zanim jednak zaprezentuję wam geniusz niektórych z nich,wyłożę tutaj wszystkie swoje obżartuchowe grzechy.Nie żałuję,ale póki co odbywam pokutę,tak więc to tylko w ramach wspomnienia wyjścia do Coffee Heaven ;)











[dobra,buty,folder i Mango Delight nie są kaloryczne,wiem :D]

Jednak kiedy udałam się na rajd po sklepach oczywiście niektóre ubranka mi się spodobały,niektóre olśniły,niektóre po prostu były OKEJ.Tak czy siak,wróciwszy do domu od razu zabrałam się za trening tonique.Niech już będzie słońce,to poczłapię na rower! Teraz oczywiście czas na relację z wyprawy pewnej małej dziewuszki do pewnego bardzo pięknego królestwa.





(ta sukienka jest boska!)




(i ta też!Ostatniej nie udało mi się sfotografować,bo Michał się przestraszył ochroniarzy,ale uwierzcie mi - MAJSTERSZTYK była)





Ah,zrobiło mi się marzycielsko i pięknie.Ciekawe w jakim nastroju wstanę jutro jako...dwudziestolatka,aaaa!Mój Boże,ależ to zleciało.Nie mam zamiaru się specjalnie do ów faktu przygotowywać.Miłoby było się jedynie już wykąpać i zalec w łóżku przed ekranem emitującym "Seks w Wielkim Mieście" sezon 1.To mój plan na dziś,bo jutro znów trzeba zmierzyć się z szarą rzeczywistością.

4 skomentuj:

julka pisze...
1 czerwca 2010 13:41

Idealna figura;* a to coś w groszki [ sukienka?] bosko na tobie wygląda. Ja właśnie miałam najgorszy dzień w historii swojego krótkiego studiowania.
A za mango delight nie przepadam;p
Wszystkiego najlepszego dzieciaki!:]

monavampire pisze...
1 czerwca 2010 13:46

figura jeszcze nie idealna,ale o dziwo,powoli się do niej zblizam aczkolwiek dzięki za komplement,aż się zarumieniłam... ^^" Ta sukienka,w sumie taka tunika w grochy była świetna ;)

Ja chyba jeden z gorszych też dzisiaj,a co się stało?
Dlaczego?Nie lubisz mango jako owoc?Dla mnie Mango Delight jest pyyycha :)

Wszystkiego naj! :*

julka pisze...
1 czerwca 2010 23:59

Lubię mango, ale ten koktajl jakoś mi nie przypadł do gustu. Ehh wykładowcy to banda debilów i idiotów po prostu. Po wczorajszej "sesji " z Kasią i Tomkiem już mi lepiej;)

A tak w ogóle to...
STO LAT!!!!!!!!!!!!!!!!!;*

jones pisze...
7 czerwca 2010 07:17

hmm te sukienki to poprostu wymiatają, myślę, że jak nadejdą finansowe lepsze czasy, czyli za niedługo myślę, to sam pójdę i nakupuję Ci tych sukienek i wyślę pocztą do irlandii, ach! Julka nei przejmuj się ja mam wrzesień:) hihi ale za to mam fajna narzeczoną i niezłą prace!

Deja un comentario

Volver al inicio Volver arriba ~...~. Theme ligneous by pure-essence.net. Bloggerized by Chica Blogger.