[.random.]

Naprawdę nie mam ochoty na naukę.Pomijam już fakt swojego nastroju,po prostu nie lubię tego robić.A już na pewno nie będąc w stanie niewiedzy odnośnie wyników z poprzednich kolokwiów.No taaaa,jeszcze się łudzę że zaliczyłam (*proszę_proszę!*).Oby,bo najmniej ze wszystkiego myślę teraz o studiach.A raczej o jutrzejszych kołach.Bu,*smutas*.

Żeby uniknąć żmudnego ślęczenia przed książkami,a konkretnie jedną,która powinna być biblią każdego szanującego się romanisty (kocham Cię,Bescherellku <33) imałam się wszelkich możliwych czynności.Po przebudzeniu postanowiłam sobie zrobić bardziej skomplikowane śniadanie niż zwykle z listy moich dietetycznych potraw co zajęło mi dobrych kilka minut.Potem do domku wrócił mój ukochany pracujący mężczyzna i spędziliśmy kilka miłych chwil razem w sumie nie wiem na czym *rozkminia*.W końcu,kiedy znów sobie poszedł zabrałam się za porządki.Potem wrócił (*sprinter*) i pomógł mi w tym głupim zajęciu.Jest teraz czyściutko i pachnąco :) Wszamaliśmy także obiadek,ale zdaje mi się,że te wszystkie rzeczy ciągnęły się w nieskończoność.

A propos obiadków,oto moje ostatnie dwa dzieła:


To już stare naleśniczki z bardzo interesującym nadzieniem.Nie próbujcie tego w domu!



A to zrobiłam wczoraj-placuszki cukiniowe z sosem jogurtowo-czosnkowym.Jestem z siebie dumna głównie dlatego,że dzięki tym dietetycznym potrawom udaje mi się jakoś utrzymać linię(no,powiedzmy,chociaż pozostawia ona wiele do życzenia).Ale moim 'pożeraczom'smakowało :)

Wracając do nudnego dnia,w końcu spędziłam popołudnie rozmawiając z mamą o trudach pracy z dziećmi (*biedactwo* :****),aż wreszcie przyszła Magda i postanowiłyśmy nakręcić,jak zwykle,jakiś czadowy program z MTV.W sensie swoją wersję.Tym razem padło na "Uparty jak Hogan",więc było bajecznie xPPPPPPP Filmowanie przerwali nam Przyjaciele (pozdrawiam swoją paczkę! <3333).


(oto ja w makijażu Brooke Hogan,tzn 'Jestem wredną suką [ah,przypomina mi się wypad na Pokład.Pamiętacie?:P] oraz Magda w swoim makijażu :D)


Oczywiście wszystkie te czynności przerywałam nudną nauką.

A przed chwilą przyszła moja babunia i wiecie co mi dała?Pierwszy w historii mojego życia prezent ślubny!!!!!Oczywiście musiała powymyślać powody typu "mogę_go_nie_dożyć",ale najważniejsze jest to,że mam teraz cieplutką pościelo-narzutkę i mogę ją dzielić ze swoim facetem.




No i kolejna ważna rzecz jest taka,że naprawdę wszyscy pomagają mi na różne sposoby wyjść z dołka.I to jest cudowne.

Motto na dziś:nic mi nie przychodzi do głowy,więc posłużę się cytatem Jerry'ego Springera: Dbajcie o siebie i o innych.

No to dbajcie o siebie i o innych.I trzymajcie kciuki za jutrzejsze kolokwium.Wracam do nauki,cya! xP

4 skomentuj:

Anonimowy pisze...
30 marca 2010 12:14

kolokwium zaliczysz na pewno, a szkoda, że nie wspomniałaś o moich dietetycznych faszerowanych ieczarkach... pamiętam pokład strasznie i łącząc to z Twoimi rozmowami nt dzieci z Twoją mamą... nie chcę nigdy, żeby moja córka chodziła tam:D:D ale zobaczmy:D

monavampire pisze...
30 marca 2010 12:17

no masz rację,przepraszam,że pominęłam Twój obiadek,był wspaniały :):):) na własnym mieszkanku będziemy gotować jak ta lala i zapraszać tysiące ludzi na degustacje ;]

Bez kitu,wątpię w tą dzisiejszą młodzież,ale myślę,że to nie kwestia tego czy pójdą na Pokład czy nie.Chociaż tam 'skaczą na beczkach jak jebane małpy',co nie? :D:D:D:D

Anonimowy pisze...
30 marca 2010 12:18

oj tak Adolf miał rację... ale powiem Ci, że dość ważnym aspektem własnego mieszkania jest dla mnie możliwość chodzenia w bokserkach po własnym domu, Zboina by poparł

monavampire pisze...
30 marca 2010 12:20

faceci są dziwni.I nie wiem co to ma do rzeczy.:D

Deja un comentario

Volver al inicio Volver arriba ~...~. Theme ligneous by pure-essence.net. Bloggerized by Chica Blogger.